poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 6: Narodziny.

Następnego dnia Kovu i Kiara ogłosili, że chcą mieć dzieci,
-Na prawdę? To fajnie!-powiedział Kopa-Na pewno będziecie świetnymi rodzicami!
-Dziękuję, Kopa.-podziękowała Kiara.
-Kopa! Choć na chwilkę!-zawołała Vitani.
-O co chodzi?
-Czy nie sądzisz, że my też powinniśmy myśleć o dzieciach?
-Dlaczego?
-Bo...No, bo wiesz, jesteśmy królem i królową, więc...wypadałoby mieć dzieci... jako księcia..czy księżniczkę?-powiedziała Vitani trochę się wahając.
-Ta...Niezły pomysł...Ale radzę trochę poczekać.
-NA CO?!-zapytała Vitani donośnym głosem.
-Bo nie jestem na to gotowy!
-A musisz być na to gotowy?
-Pewnie, że tak! Tak samo ty!
-Ja jestem gotowa!
-Zobaczymy...-Kopa pożegnał Vitani i poszedł do jaskini.
Zapadł zmrok. To była cicha noc. Kiarze śnił się sen, w którym ma 1000 dzieciaków przez co była trochę zniechęcona. Lecz bardzo chciała. Vitani bardzo chce mieć dzieci, ale Kopa musi też chcieć. A na razie z tym zwleka. Rano Kion wybiegł na sawannę w poszukiwaniu jakiegoś celu, za którym by ganiał i przez przypadek podsłuchał jak Vitani rozmawia z  Kiarą.
-Hę? O czym one tam tak gawędzą?-Kion jest bardzo ciekawski.
-Kiara, nie sądzisz, że ja i Kopa bylibyśmy nie złymi rodzicami?
-Bylibyście na pewno nieźli! Czemu jeszcze ich nie macie?
-Bo Kopa się zastanawia.
-Ahh...On to będzie się długo zastanawiał...
-Skąd wiesz?
-Bo to mój brat, a on jest do mnie podobny.
-Kion też?
-Hmm..Nie wiem, z resztą...Porozmawiaj z Kopą, może się zgodzi na choćby jedno dziecko.
-Dobrze, lecę do niego!-Vitani pobiegła.
-Ohh....Viatni....Jak mogłaś.....:'( -Kion zasmutniał.
Za miesiąc, Kiara poszła do Rafikiego sprawdzić, czy jest w ciąży. Ostatnim razem jak złożyła u niego wizytę nie była zadowolona, bo niestety nie była w ciąży. Lecz teraz spełniło się jej największe marzenie!
-Kiara jest w ciąży!!!!!-krzyczał Kovu i biegał po całej Lwiej Skale.
-To wspaniale!!!!-powiedział Kopa.
-Świetnie! Na reszcie wam się udało!-krzyknęła zadowolona Vitani.
-Na pewno to będą prze-słodkie dzieciaczki!-powiedziała Nala.
Po dwóch miesiącach nadszedł czas.
-AAAAAHHhhhhh!!!! KOOOVUU!!!!!!
-Co? Już?NIE! GDZIE RAFIKI?! Lecę po Rafikiego!!!! Zaraz wrócę!!!!
-Ohhhh!!! Aaaaaaaa!AAAAa!!!! Pospiesz się!!!!!!!
Kovu pobiegł ile sił i przybiegł po chwili.
-Kiara? Wszystko w porządku?-zapytał zaskoczony Kovu.
-A jak ma być?!!???!!! AAAHHH!!!
Rafiki po chwili miał w rękach małego lewka koloru ciemno brązowego.
-Śliczny lewek!-lecz Kiara nie przestała krzyczeć.
-AAAAŁAAA! AAAHHH oooo!!!!
Rafiki zaważył i wziął w ręce małą lwiczkę koloru jasnobrązowego i wyją jeszcze jedną lwiczkę koloru jasno-złotego.
-Słodkie malce. To chyba wszystkie!-powiedział Rafiki do Kiary i Kovu.
U Kiary w łapach znalazł się lewek i dwie lwiczki.
-Może, ten lewek to będzie Koda?-zaproponował Kovu.
-Śliczne imię! Ta jasnobrązowa lwiczka to będzie Asha(czytaj asza).
-Hmmm...Ta jasnozłota wygląda jak mały Simba.
-Skąd wiesz jak wyglądał?
-Bo mi opowiadał, może to będzie Leah(czytaj lia)?
-Ohh! No to mamy imina dla naszych słodkich malców!

2 komentarze:

  1. ooo ale oni są śliczne. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. sorki tu jest błąd bo napisałam że koda urodził się pierwszy a to nie prawda

    OdpowiedzUsuń