sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 12: Biała lwiczka.

Następnego dnia  Koda wędrował wraz z kolegami Sefu, Adofo i Malą. Nagle Koda zauważył coś. Był to pędzelek na czubku ogona jakiegoś lwa. Nagle ogon się schował. Koda postanowił sprawdzić co się dzieje. Nikogo za krzakami nie było. Najwyraźniej uciekło. Zrobił się hałas w innym miejscu i zaczął się oddalać...
-Hej! Jest tam kto?-krzyczał Koda.
-Do kogo mówisz?-spytał Adofo.
-Do...Tam ktoś jest!
-Gdzie?
-No tam!
-Gdzie?
-Nie widzisz, o tam, w krzakach!-wyjaśnił Koda.
-Aaa..ee...Tam nic nie ma.
-Jak nie jak tak? Tam są jakieś hałasy widziałem czyjś ogon!
-Koda, nie wygłupiaj się!-zawołała Kodę Mala.
Wszyscy poszli, lecz Koda został. Zaczął iść za śladami, które zostawiało to coś. Zaczą za nim biec i to cos tez zaczeło biec. nagle zapędził je w ślepy zaułek i nie miało jak uciec. Koda zobaczył, że...
-HEJ! Kim jesteś?!
-Eee...Ja...
-No śmiało! Jestem Koda!
-A ja Bora.
-Czemu uciekałaś?
-Bo mnie goniłeś.
-Jak to możliwe....Że....Ty.....J...Jesteś...B...b...Biała?!?!!!???
-Co? To normalne. nie jestem z tond.
-Co...
-No co? Dziwi cię to? A ty skąd jesteś?
-Ja...Ja jestem z Lwiej Ziemi. Mieszkam na Lwiej Skale o tam...-wskazał pazurem.
-Ahh..Widać ją z kilometra...
-Nawet dalej....
-To ja...Pójdę...
-Czekaj! Gdzie twoi rodzice!?
-Nie, ja...ja...nie...nie mam rodziców...

-Co? Ale..
-No, jak byłam mała to miałam mamę, lecz nie wiem co się stało z tatą. Potem jak byłam starsza nagle mama zniknęła. I nauczyłam się żyć sama. I przyszłam tutaj, bo tam  grasuje jakiś zły lew.
-Nie masz stada?
-Nie.
-A...Nawet..rodzeństwo...Nie masz rodzeństwa?
-Nie, przykro mi.
-Może, może...Zamieszkasz w moim stadzie?
-Jesteś miły, ale...
-No co? Zapoznam cię ze wszystkimi!
-Ja..Ale...To nie dla mnie...Bo.. Ktoś zaraz będzie chciał mnie przygarnąć...Albo...Mnie nie zechcą, bo...bo jestem...inna....
-Ale ty też jesteś lwem!
-Ale ja jestem..
-To co z tego, że jesteś biała? Ten kto ciebie nie polubi to świadczy tylko o nim!
-Jesteś bardzo miły.-podziękowała Bora.
-To co?
-Dobra, zobaczymy. No to..W drogę!-uśmiechnęła się lwiczka.
-Heheh....-zawstydził się Koda.
Koda oprowadził Borę po całej ziemi. Pokazał jej czubek Lwiej Skały, Leah, Ashę, Kiona, Malę, Adofo, Sefu, Timona, Pumbę, rodziców i całą resztę. Pod wieczór pokazał jej wodopój. Usiedli na chwilkę.
-Ahh..Ta Ziemia jest taka piękna...-powiedziała Bora.
-Tak...-nagle Kodzie się coś wypsnęło-..tak jak ty...
-Co?-zdziwiła się lwiczka.
-Eee...Ja...Co?
-Ha, ha!-zaśmiała się i uśmiechnęła do Kody.
-Ee...I co...-zawstydził się.
-Fajny jesteś, i śmieszny haha!
-Ee..Ty też :p






2 komentarze: