Chwilkę po ślubie odezwał się głos Mufasy z nieba: ,,Dobrze postąpiłeś, synu! Oni i my, to jedno.". Wszyscy poszli do jaskini, gdyż zbliżał się zmrok. Nazajutrz nieznany lew wszedł na Lwią Skałę i zobaczył Vitani, jak siedzi na czubku. Zawołał:
-Vitani! Hej, to Ty?!
-Kim ty jesteś?
-Nie poznajesz mnie? To ja, Kopa!
-Kopa? Nie znam nikogo takiego...
-Na prawdę? Nie pamiętasz, jak się bawiliśmy z Mheetu i Nuką?
-Kopa?-zaczęła myśleć-Czy to na prawdę on? Kopa przecież nie żyje!
-Vitani? Zapytał ze smutkiem lew.
-Kopa to ty!!!!
-Taak!
I się przytulili. (niby, że nie była noc) Vitani pobiegła do Simby z nowiną.
-Simba! Simba! Kopa wrócił!!!
-Co? Kopa...Ale Kto to Kopa? Simba całkiem zapomniał.
-Choć, choć!!! Kiara zobacz!
-Kto to Kopa? Zapytała Kiara.
Vitani zaprowadziła ich na szczyt Lwiej Skały.
-Kopa, zobacz! To twój tata i siostra! Powiedziała Vitani.
-Ojcze...Poznajesz mnie?
-Kopa? To...to...t...ty? Simba poznał syna.
-Tak to ja!
-Ojcze, ja go nie znam! Powiedziała Kiara do Simby, gdyż Kopa znikną jak Kiara była malutka.
-Kiara, to jest twój starszy brat. Jak byłaś mała to zabiła go Zira, ale...PRZEŻYŁ!!! Ucieszył się Simba.
-Tak! To niesamowite! Wszyscy myśleli, że nie żyjesz! Powiedziała Vitani.
-No właśnie, a gdzie byłeś? Spytał Simba z niewiedzy.
-Uciekłem z Lwiej Ziemi. Nie chciałem wracać.
-Dlaczego? Zapytał ze smutkiem Simba.
-Bo... Kopa nie dokończył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz